Trzech lekarzy stwierdziło u niego zgon. Nagle z kostnicy zaczęły dobiegać dziwne dźwięki
Pewnie nie raz słyszałeś w swoim życiu mrożącą krew w żyłach historię, opowiadającą o człowieku, który dosłownie wstał z martwych, ale nie wziąłeś jej na poważnie. Uważasz, że takie sytuacje nie mogą mieć miejsca i to tylko wymysł wyobraźni? W takim razie mocno chwyć się krzesła, na którym siedzisz…
Niespotykany przypadek katalepsji, czyli specyficznego zesztywnienia mięśni i zablokowania funkcji życiowych, miał miejsce w hiszpańskiej Asturii. Niespełna 30-letni więzień Gonzalo Montoya Jiménez zaczął chrapać tuż przed wykonaniu na nim sekcji zwłok. Jak się okazuje miał już na ciele wyznaczone linie, po których lekarz medycyny sądowej miał przeciągnąć skalpel. Niecodzienne zdarzenie mogło być skutkiem przedawkowania leków nasennych.
Żywy w kostnicy
Gonzalo Montoya Jiménez został skazany na 3 lata pozbawienia wolności za kradzież złomu. Więźnia odnaleziono w jego własnej celi bez oznak życia. Strażnicy relacjonują, że przebywał w pozycji siedzącej, a jego zgon został stwierdzony przez trzech lekarzy: pierwszego z nocnej zmiany, drugiego z porannego dyżuru i na końcu przez lekarza medycyny sądowej.
Specjalistę, który miał przeprowadzić autopsję, zaniepokoiły jednak dziwne odgłosy dobiegające z kostnicy. Okazało się, że nieboszczyk chrapie!
Jak mogło do tego dojść?
Rodzina niedoszłego nieboszczyka nie kryje gniewu z powodu tak wielkiej pomyłki. W ich opinii zakład karny nie miał wystarczającej kontroli nad tym, ile leków podawanych było więźniom.
Ojciec Gonzalo twierdzi, że 7 miesięcy temu osadzony próbował powiesić się w swojej celi. Miał również silne stany lękowe i podawano mu także leki przeciwpadaczkowe. Środki nasenne w nadmiarze mogły doprowadzić do hipotermii i ukryć objawy życiowe.