Cała prawda o smażalniach ryb wyszła na jaw. Klienci nie chcą jeść ryb z obawy, że są zatrute
W związku z katastrofą ekologiczną na Odrze wielu właścicieli lokali serwujących ryby zaczęło mieć poważne problemy ze sprzedażą. W niektórych miejscowościach ruch spadł praktycznie do zera. Jednak czy jest się czego obawiać? Czy ryby serwowane w tego typu punktach faktycznie były świeżo złowione w pobliskich zbiornikach?
Wpływ katastrofy ekologicznej na sektor gastronomiczny

źródło: canva
Jak już wiadomo na początku lipca doszło do prawdziwej katastrofy ekologicznej na Odrę. Do rzeki przedostały się zanieczyszczenia, które zabiły żyjącą w wodzie faunę i florę. Rybacy i powołane służby wciąż odławiają tony śniętych ryb. W tej sprawie toczy się postępowanie śledcze.
Jak się okazuje sytuacja ta odbija się również na sektorze gastronomicznym. Coraz więcej restauracji, znajdujących się w okolicach Odry, ale nie tylko, zaczyna skarżyć się na drastyczny spadek ruchu. Najwyraźniej fani smażonych ryb mają obawy co do tego skąd pochodzą produkty serwowane w restauracjach. Ponadto zamykane są kolejne plaże gdzie swój wolny czas spędzały setki osób, którzy napędzali pobliski biznes gastronomiczny.
Świeże czy mrożone?

źródło: canva
Trzeba jednak zadać sobie pytanie czy wszystkie smażalnie i restauracje serwują świeże ryby? Czy może są to mrożonki? Jeden z serwisów postanowił to sprawdzić.
Ja zawsze miałam mrożonki. I co? Teraz nawet mrożonek nikt jeść nie chce. Sandacza sprowadzamy z Kazachstanu, Okonia z Rosji, Halibut czy Dorsz przecież też nie są z Bałtyku. Ludzie nie pomyślą, a panika się nakręca. Nawet kostki rybnej już nie kupią w sklepie. To jest katastrofa – mówi Mirosława Stęplowska z lokalnej smażalni.
Trzeba oczywiście mieć na uwadze, że nie wszystkie lokale serwują mrożonki. Są również taki restauracje, które pozyskują ryby od certyfikowanych hodowców. Kwestią całego tego zamieszania może być także często niewiedza klientów.
Sytuacja jest naprawdę poważna, ale wiedza ludzi też jest znikoma. Miałem pytania, czy śledź pochodzi z Odry. Naprawdę ciężko jest wytłumaczyć klientom, skąd pochodzą ryby. My nie sprzedajemy ryb słodkowodnych. W ofercie mamy owoce morza i ryby z certyfikowanych hodowli – twierdzi Robert Wasilewski z restauracji „Rybeczka, Bułeczka” w Szczecinie.