Pacjentka szpitala covidowego sama musi dbać o przyjmowanie leków. Placówka odpiera zarzuty
Społeczeństwo od lat patrzy nieprzychylnym okiem na funkcjonowanie naszej opieki zdrowotnej, na co składa się wiele czynników: niskie wydatki na służbę zdrowia, kolejki do specjalistów, zaniedbania profilaktyce czy braki w kadrze medycznej. Ten ostatni punkt może mieć fatalne skutki, zwłaszcza w dobie pandemii i w kontekście opieki nad pacjentami covidowymi, których każdego dnia przybywa.
Pacjentka szpitala covidowego przeżyła szok
Szczepionka przeciwko COVID-19 ogranicza ryzyko ciężkiego przebiegu zakażenia wirusem SARS-CoV-2 i hospitalizacji. Szczepionka nie daje jednak 100-procentowej ochrony. Przekonała się o tym pani Danuta, która przyjęła dwie dawki preparatu, a mimo to zaraziła się wariantem delta i trafiła do szpitala. Wirusem prawdopodobnie zaraziła się od swojej wnuczki.
To, co spotkało ją w szpitalu, przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Nie tak wyobrażała sobie pobyt w placówce. 69-latka sama musi dbać o przyjmowanie leków na choroby współistniejące, ponieważ nie ma jej kto ich podać!
Nie wystarczą same łóżka covidowe, jak nie ma personelu do opieki, nie ma ludzi, potrafiących obsługiwać sprzęt medyczny, zakładać wenflony. Tych, którzy pracują, dobija się nadludzką pracą za grosze. Niech ministrowie przyjdą popracować na oddział covidowy, to zrozumieją – mówi zdenerwowana kobieta

Archiwum prywatne
Pacjentka nie ma nic do zarzucenia personelowi, który jest na miejscu. Wręcz przeciwnie, bardzo go podziwia, bo robi co może. Problem w tym, że jest go zdecydowanie za mało, aby sprostać podstawowym potrzebom pacjentów.
Podziwiam ich, ale nie dają sobie rady z regularnością i prawidłowymi dostawami leków dla pacjentów z chorobami współistniejącymi – dodaje

Archiwum prywatne
Głos zabrał szpital
Co na zarzuty kobiety odpowiedział rzecznik szpitala Bartosz Sobański? Twierdzi, że takie sytuacje nie mają miejsca.
Wszelkie leki, także na choroby współistniejące, są zlecane przez lekarza prowadzącego i podawane przez pielęgniarki. Jest to potwierdzane podpisami. Dzięki temu można zweryfikować, czy zostały podane. Nie dajemy suplementów. Czasem stosujemy zamienniki, stąd mogą pojawiać się różnice w liczbie lub wyglądzie tabletek. Takie sytuacje się nie zdarzają i nie mogą mieć miejsca