×

Babcia jako pierwsza rozpoznała objawy nowotworu. „Uratowała mi życie”

Choroba nie wybiera i atakuje zazwyczaj w najmniej spodziewanym momencie. Tak też było w przypadku Mateusza, którego wyniki oraz samopoczucie nie wskazywały na problemy zdrowotne. Choroba okazała się bardziej podstępna niż można było zakładać, jednak znalazła się pewna osoba, która dostrzegła pierwsze objawy i uratowała młodemu mężczyźnie życie, a była to jego babcia.

Reklama

Babcia wypatrzyła u mnie „drugie mniejsze jabłko Adama”

Mój stan zdrowia był wręcz idealny. Nigdy nie brałem żadnych leków na stałe, nic. Nie chorowałem. Badania krwi, w tym TSH, były w normie. Mimo to miałem raka i nie miałem o tym pojęcia. Uratowała mnie babcia, która widząc tylko na jedno oko, wypatrzyła moje „drugie mniejsze jabłko Adama” – wspomina w rozmowie z WP abcZdrowie Mateusz Strelau.

źródło: instagram/mateusz_strelau

źródło: instagram/mateusz_strelau


Widoczna wypukłość była niewielka i nie powodowała bólu, można było wyczuć ją palcami jako twardy guzek. Mateusz nigdy wcześniej nie zwrócił na to uwagi, aż do tego dnia. Zaniepokojona kobieta zasugerowała wnuczkowi aby ten umówił się na wizytę do lekarza. Kilka dni później mężczyzna za radą swojej babci poszedł do lekarza, a tam wykonano mu biopsja aspiracyjna cienkoigłowa. Po pewnym czasie Mateusz otrzymał wyniki. Niestety okazało się, że ta mała zmiana to nowotwór złośliwy tarczycy.

Ja pie****ę – pomyślałem, ale na zewnątrz nie okazywałem żadnych emocji. Totalna cisza – wspomina Mateusz.

Mateusz był w szoku jednak jego podejście różniło się nieco od innych osób, które usłyszały podobną diagnozę. Mężczyzna nie martwił się o siebie, o to, że czeka go ciężkie leczenie, które nie daje 100 proc. szans na wyzdrowienie. Martwiło go coś innego. Nie chciał aby jego najbliżsi, a w szczególności rodzice, cierpieli musząc pochować swoje dziecko.

Śmierć jest naturalną sprawą, która dotyczy nas wszystkich i prędzej czy później będzie trzeba się pożegnać. Oczywiście wolałbym, aby było to jak najpóźniej, ale to jest nie do uniknięcia. Taki realizm pozwala mi pogodzić się z każdą sekundą mojego życia, cokolwiek by się nie działo. Smutek, rozpacz, złość, żal – znam te emocje, ale szybko wracam do myśli, że takie jest po prostu życie, więc korzystam z każdej chwili, bo nikt nie wie, co będzie jutro. Wiem tylko, że chcę robić to, co daje mi radość – tłumaczy.

Proces powrotu do zdrowia Mateusza

Reklama

Terapia nowotworu pęcherzykowego tarczycy jest jedną z najprostszych w porównaniu z innymi nowotworami i daje duże szanse na całkowite wyzdrowienie. Na początku mężczyźnie wycięto całkowicie gruczoł tarczycy, a następnie rozpoczęto terapię uzupełniającą izotopem jodu-131. Ze względu na wysoką dawkę radiojodu Mateusz musiał być izolowany od innych ludzi.

Od diagnozy minęło już 6 lat. Mateusz jest w pełni zdrów, jednak regularnie wykonuje badania kontrolne, aby nadzorować swój stan zdrowia. Lekarze potwierdzili całkowitą remisję nowotworu. Ze względu na to, że mężczyzna nie posiada gruczołu odpowiedzialnego za produkcję ważnych dla zdrowia hormonów tj. trójjodotyronina – fT3, tyroksyna – fT4, kalcytonina musi przyjmować leki.

źródło: instagram/mateusz_strelau

źródło: instagram/mateusz_strelau


Najważniejsze jednak, że Mateusz czuje się dobrze i nie musi rezygnować z życia. Podróżuje, pracuje rozwija się i wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Chcę się nadal rozwijać. Mam swoją firmę fotograficzną, rozszerzam zakres usług. Spełniam się więc zawodowo. Prywatnie mam cudowną partnerkę, która mnie wspiera i kiedy patrzę w przyszłość, zdecydowanie widzę naszą wspólną przyszłość w różowych barwach – odpowiada zapytany o plany.

Reklama
Źródła: portal.abczdrowie.pl

Może Cię zainteresować

Reklama