×

Walczymy o nóżki Kacperka. Maluszek potrzebuje leczenia, inaczej może nigdy nie chodzić

Kacperek potrzebuje naszej pomocy. W przeciwnym razie może już nigdy nie chodzić o własnych siłach, bo nie pozwolą mu na to jego nóżki.

Chłopiec przyszedł na świat ze stopami końsko-szpotawymi

Kiedy Kacperek był jeszcze w brzuchu mamy, lekarz już wtedy zasugerował, że chłopiec ma problemy z nóżkami. Rodzice, Basia i Marcin, do ostatniej chwili wierzyli, że na założeniach lekarza się skończy, a na świat mimo wszystko przyjdzie zdrowy maluszek. Niestety na wierzeniach się skończyło. Kacperek urodził się ze stopami końsko-szpotawymi. Jego stópki były widocznie zawinięte do środka, co uniemożliwiało prawidłowy rozwój. Wiadomo były również, że jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie działania, problem, który sam się nie rozwiąże, doprowadzi do tego, że chłopiec nigdy nie będzie w stanie samodzielnie chodzić. To dla kochających rodziców rzecz nie do przyjęcia.

Pojawiła się nadzieja

Rodzice Kacperka postanowili poruszyć niebo i ziemię, aby tylko pomóc synkowi. W tym celu skontaktowali się z rodzicami innych dzieci. Dzieci, które również przyszły na świat ze stopami końsko-szpotawymi. W końcu pojawiło się światełko w tunelu. Rodzicom Kacpra udało się uzyskać kontakt do kliniki ortopedycznej mieszczącej się w Wiedniu, gdzie lekarze za pomocą specjalnie przystosowanych szyn przywracają nóżkom odpowiedni kształt w konsekwencji przywracając możliwość chodzenia. Operacja za granicą na dzień dzisiejszy wydaje się być jedyną szansą na normalne życie i funkcjonowanie dziecka.

Pierwsza wizyta w Wiedniu

Na dzień dzisiejszy Kacperek i jego rodzice wciąż czekają na pierwszą wizytę we Wiedniu. Wizytę, podczas której zostanie rozpoczęty cały proces długiego leczenia nóżek chłopca. Gipsowanie, operacja, gipsowanie, a finalnie specjalne szyny w nóżkach dziecka. Wszystko to ma postawić za jakiś czas Kacperka na własnych nogach bez ryzyka, że chłopiec wyrządzi sobie krzywdę. Oczywiście wszystko to będzie wiązało się z wieloletnią rehabilitacją, pracą i walką o sprawność synka.

Tymczasem liczy się czas. Rodzice liczą na to, że uda się zakończyć pierwszy etap leczenia synka, zanim ten zacznie chodzić.

Potrzebna jest pomoc

Basia i Marcin pierwotnie liczyli na to, że nie będą potrzebowali pomocy z zewnątrz. Oboje pracują w gastronomii, a zgromadzone oszczędności miały wystarczyć na pomoc dziecku. Niestety, koronawirus wszystko zweryfikował. Gastronomia to w końcu jedna z branż, która najbardziej ucierpiała w wyniku pandemii, co odbiło się na finansach rodziców. Finansach, które finalnie uniemożliwiły opłacenie terapii, dlatego proszą o pomoc. Oni natomiast obiecują, że podarowana ich synkowi szansa nie zostanie zmarnowana, a jak wszystko wróci do normy, sami będą pomagać innym potrzebującym.

Link do zbiórki na pomoc Kacperkowi znajdziesz TUTAJ.

Źródła: www.siepomaga.pl
Fotografie: www.siepomaga.pl

Może Cię zainteresować