×

W głowie 2-letniego Filipka wyrósł ponad 8 centymetrowy guz. Ten apel to wołanie o pomoc

Ma zaledwie 2-latka, a już przyszło mu stoczyć walkę na śmierć i życie. U małego Filipka wykryto złośliwego guza mózgu. Choroba rozwinęła się do tego stopnia, że w Polsce nie ma możliwości leczenia. Choć kiedy postawiono diagnozę guz miał już ponad 8 centymetrów, dla dzielnego maluszka wciąż jest jednak nadzieja. Filipek potrzebuje jednak naszej pomocy.

Tykająca bomba w głowie dziecka

W głowie Filipka rozwija się guz wielkości pięści dorosłego człowieka. Kiedy dodamy do tego, że chłopiec, o którym mowa, ma zaledwie 2 lata, ciężko to sobie wyobrazić, a łzy same zaczynają napływać do oczu. Rodzice robią, co mogą, aby pomóc dziecku. Niestety, w Polsce nikt nie daje dziecku szans na przeżycie. Gdy tylko usłyszeli, że Filipek wkrótce umrze, postanowili jeszcze mocniej zawalczyć o zdrowie i życie dziecka.

Przerażająca diagnoza

Nie tak wyobrażali sobie pierwsze miesiące życia Filipka rodzice chłopca, Małgorzata i Damian, dla których maluszek jest całym światem. Pod koniec stycznia wydarzyło się coś, co nigdy nie powinno mieć miejsca. Rodzice dosłownie zamarli, kiedy zobaczyli, że ich dziecko leży bezwładnie na poduszce. Nie było czasu do stracenia. Po chwili rodzina była już w drodze do lekarza. Od razu otrzymała skierowanie do szpitala.

Bałam się wtedy, że to może być zapalenie opon mózgowych. Mój 9-miesięczny braciszek zmarł właśnie na to… – wspomina mama dziecka

Na miejscu wykonano tomograf. Kiedy otrzymano wynik, do gabinetu wezwano ojca dziecka, gdzie lekarz bez owijania w bawełnę wyjawił, że życie Filipka wisi na włosku. Diagnoza to złośliwy guz mózgu. Czy mogło być jeszcze gorzej? Tak. Rezonans pokazał, że guz osiągnął już rozmiar ponad 8 centymetrów. Tak ogromny guz zdążył rozwinąć się w główce maleńkiego dziecka.

Walka o życie chłopca

Chłopiec trafił na blok operacyjny, podczas gdy przerażeni rodzice zostali sami na korytarzu. Filipkowi wszczepiono zastawkę, której celem było odprowadzenie z główki nadmiaru płynu. Tydzień później miała miejsce kolejna, zdecydowanie bardziej skomplikowana operacja, której celem była próba usunięcia największej części guza. Operacja była na tyle trudna, że maluszek mógł jej nie przeżyć. O 5-godzinnym horrorze, który miał pomóc dziecku, codziennie przypomina rodzicom blizna na głowie synka. Finalnie małemu wojownikowi udało się usunąć tylko trzy z ośmiu centymetrów guza, co oznacza, że nowotwór wciąż jest w główce malca. Jest i może odrosnąć, a także dać przerzuty.

Kiedy rodzice po raz pierwszy po operacji zobaczyli synka, widok złamał ich serce. Przywiązany do łóżeczka Filipek leżał bezwładnie pod masą kabli i rurek, które utrzymywały go przy życiu.

Wyniki hispatologii

Wkrótce, po wycięciu części guz,a światło dzienne ujrzał wynik badania pobranej próbki. Śmiertelnie niebezpiecznym zagrożeniem był wyściółczak anaplastyczny, czyli najbardziej agresywny nowotwór mózgu, jaki można sobie wyobrazić. Rodzice usłyszeli, że będzie to prawdziwy cud, jeśli ich dziecko dożyje 5-roku życia. Czy była jeszcze nadzieja, skoro w Polsce już nikt nie chciał podjąć się operacji? Jedno było pewne. Jeśli Filipek zostałby w kraju, rodzice wkrótce będą świadkami najgorszego. W końcu pojawiło się światełko w tunelu. Możliwość ratunku Małgorzata i Damian znaleźli na drugim końcu świata, a dokładniej w USA, gdzie leczono innego chłopca ze złośliwym guzem mózgu. Rezonans wykazał, że leczenia działa, a guz zniknął.

Od razu wysłaliśmy wyniki Filipka do Nationwide Childrens Hospital w USA. Dostaliśmy kwalifikację do leczenia – to doskonała wiadomość. Niestety obok niej jest też ta zła – leczenie Filipka będzie kosztowało ponad 5,5 mln złotych! To niewyobrażalne pieniądze… – mówią rodzice Filipka

Apel o pomoc

5,5 miliona złotych to kolosalna kwota. Kwota, którą należy ponieść za życie dziecka. Czy można je jednak wyceniać? Dlaczego życie dziecka zależy od tego, czy uda się zebrać odpowiednią sumę pieniędzy czy też nie? To nie czas na to, aby się nad tym zastanawiać. To czas, kiedy możemy uratować życie maluszka.

Piszemy ten apel, siedząc przy łóżeczku Filipa na oddziale onkologii, wyrywamy chorobie kolejne dni i z przerażeniem patrzymy na upływający czas. Im leczenie odbędzie się szybciej, tym lepiej, bo guz w każdej chwili może znowu zacząć rosnąć i dać przerzuty. Boimy się, ale też wierzymy w cud – w to, że zdążymy uratować nasze dziecko. Prosimy, pomóż nam – bez Ciebie nie damy rady…

Do końca zbiórki zostało 8 dni. Do tej pory udało się uzbierać niewiele ponad 1,2 miliona złotych. Brakuje blisko 4,4 miliona złotych.

Pomóc małemu Filipkowi możesz TUTAJ. Jeśli nie jesteś w stanie pomóc, udostępnij. Niech jak najwięcej osób dowie się o małym wojowniku.

Źródła: www.siepomaga.pl
Fotografie: www.siepomaga.pl

Może Cię zainteresować