×

Dramatyczny apel rodziców Sylwii. Każda nieostrożność może doprowadzić tragedii córki

Przyszło nam żyć w bardzo trudnych czasach. Czasach, w których nie brakuje rodzinnych tragedii wywołanych pandemią COVID-19. Czasach, w których niektórzy mimo młodego wieku muszą uważać na siebie w sposób szczególny. Wie coś o tym 18-letnia Sylwia Bliska z Wrocławia i jej najbliżsi.

U Sylwii zdiagnozowano ostrą białaczkę limfoblastyczną. Po długiej walce z chorobą nastolatka została wypisana ze szpitala i wróciła do domu, gdzie kontynuowane jest leczenie. Dziś musi na siebie uważać bardziej niż ktokolwiek inny, bowiem każdy wirus może stanowić bardzo poważne zagrożenie dla jej zdrowia i życia.

Diagnoza niczym wyrok

Wszystko zaczęło się w marcu 2020 roku. To wtedy Sylwia dostała obfitego krwotoku. Nastolatka została przetransportowana do szpitala na Borowskiej we Wrocławiu, gdzie postawiono diagnozę. Początkowo uważano, że wszystkiemu winna jest anemia. Po wszystkich badaniach okazało się jednak, że życie napisało o wiele bardziej przerażający scenariusz. W organizmie Sylwii rozwinęła się ostra białaczka limfoblastyczna.

Pierwsza reakcja to szok, niedowierzanie i wyparcie. Do tego zaraz po diagnozie zamknięto szpital i zostałam na trzy miesiące z Sylwią w szpitalu – wspomina Agnieszka Bilska, mama Sylwii

Archiwum prywatne

Archiwum prywatne

Czym jest białaczka limfatyczna?

Białaczka limfatyczna to nowotwór krwi o bardzo złym rokowaniu, którego przyczyną jest uszkodzenie DNA w komórce szpiku. Choroba charakteryzuje się wysiewem komórek zmienionych nowotworowo ze szpiku do krwi. W konsekwencji rośnie liczba leukocytów, co widać w morfologii. Białaczka limfatyczna początkowo nie daje żadnych poważniejszych objawów – może przypominać zwykłą infekcję tj. osłabienie i gorączka. Problem w tym, że mimo prób leczenia „infekcji”, objawy nie mijają. Taki stan może trwać nawet kilka lat, po czym choroba wchodzi w fazę agresywną, dużo bardziej niebezpieczną.

Szacuje się, że w Polsce na białaczkę limfatyczną choruje około 150 tys. osób. Rocznie jest diagnozowanych ponad 6 tys. nowych przypadków. Najczęściej chorują osoby w przedziale wiekowym 50-79 lat, choć choroba może dotknąć również dzieci i młodzież.

Leczenie polega na podawaniu chemioterapii, aż nie ustąpią objawy. W przypadku niektórych chorych jedyną szansą na wyleczenie jest przeszczep szpiku, choć ta forma leczenia nie daje gwarancji na zażegnanie białaczki limfatycznej. Jakby tego było mało, nie każdy pacjent może zostać zakwalifikowany do zabiegu. Wiele zależy w tym przypadku od zaawansowania choroby i rokowań.

Życie Sylwii zmieniło się 180 stopni

Przerażająca diagnoza wywróciła życie Sylwii i jej najbliższych do góry nogami. Dziewczyna wraz z mamą została zamknięta we wrocławskim Przylądku Nadziei z dala od męża i reszty dzieci. Powodem była bardzo niska odporność Sylwii, w związku z czym nawet niewielka infekcja mogłaby nieść za sobą bardzo poważne skutki. Niestety, mimo bardzo rygorystycznych decyzji nieszczęścia nie udało się uniknąć – do osłabionego organizmu nastolatki wdarła się sepsa. Sylwia cudem wyszła z tego cało. Wkrótce pojawiło się światełko w tunelu. Pojawiła się nadzieja na normalne życie…

Szansa na lepsze jutro

Na początku myśleliśmy, że nowotwór to koniec świata, ta myśl nas paraliżowała. Później lekarze powiedzieli, że to, co ma córka, to jedna z najlżejszych postaci białaczek i powinno być dobrze. To dało nam siłę – relacjonuje mama Sylwii

Archiwum prywatne

Archiwum prywatne

Niestety, sytuację Sylwii poważnie komplikuje panująca pandemia COVID-19. W przypadku zakażenia nastolatki wirus mógłby doprowadzić do prawdziwej tragedii, dlatego też wraz z mamą były zmuszone do wytrzymania długich miesięcy w izolacji, z dala od potencjalnego ryzyka.

Co chwila coś się działo. Ledwo przyzwyczailiśmy się do zamknięcia w szpitalu, to zaostrzono kwarantannę i nie mogliśmy nawet pogawędzić z innymi chorymi i rodzicami na korytarzu. Parę małych pacjentów zmarło na koronawirusa – wspomina pani Agnieszka

Kiedy wyniki Sylwii uległy poprawie, nastolatka i jej mama mogły opuścić szpital chociaż na chwilę. Przepustka trwała pięć dni. Wysiłek i poświęcenie się jednak opłaciły, o czym świadczył wyniki badań nastolatki. Pół roku temu dziewczyna mogła już kontynuować leczenie w domu, które trwa do dnia dzisiejszego.

Dostaje codziennie doustną chemioterapię, to potrwa jeszcze rok. Musimy mieć ciągle rękę na pulsie – oznajmia troskliwa mama

Archiwum prywane

Archiwum prywane

Nawet drobna nieostrożność może mieć tragiczne konsekwencje

Wszystko jest na dobrej drodze do tego, aby Sylwia wróciła do zdrowia. Nastolatka przygotowuje się do matury, a cała jej rodzina próbuje żyć normalnie, choć niewątpliwie pandemia bardzo to utrudnia. Rodzice dziewczyny żyją jak na szpilkach w obawie, czy nie zarażą córki COVID-19. Pracować jednak muszą, a co za tym idzie, mają kontakt z innymi ludźmi, którzy mogą być zakażeni. Nic więc dziwnego, że stres przechodzący ludzkie pojęcie jest w domu Sylwii codziennością.

Mnie udało się zaszczepić, bo jestem nauczycielką, ale jest jeszcze mąż. Szanse na to, że Sylwia zostanie zarażona, są więc o połowę mniejsze, ale i tak o wiele za duże… Wspólnie z innymi rodzicami pacjentów onkologicznych prosimy o szczepionki od ponad miesiąca. Niestety wciąż nie dostaliśmy żadnej konkretnej odpowiedzi – martwi się mama Sylwii

Osoby chorujące na nowotwory i przyjmujące chemioterapię mają bardzo niską odporność. Każda infekcja wiąże się nie tylko z potencjalnym ryzykiem na bardzo ciężkie powikłania, ale także przerwaniem terapii, co jest bardzo niewskazane.

Trzymamy kciuki za szybki powrót do zdrowia!

Archiwum prywatne

Archiwum prywatne

Źródła: www.fakt.pl
Fotografie: Archiwum prywatne

Może Cię zainteresować