×

Zdeformowany kręgosłup miażdży narządy 10-letniej Ani. Tylko razem możemy uratować jej życie

Kręgosłup stanowi podporę dla całego ciała. Utrzymuje jego ciężar, zapewnia równowagę, stanowi zaczepy dla kości, amortyzuje wstrząsy i chroni rdzeń kręgowy. Krótko mówiąc bez kręgosłupa nie bylibyśmy w stanie funkcjonować. Dla 10-letniej Ani Karolewicz jej własny, zdeformowany kręgosłup okazał się być jednak zmorą, która każdego, kolejnego dnia miażdży płuca dziewczynki i odbiera jej oddech. Na pomoc wciąż nie jest jednak za późno. Tylko razem możemy uratować jej życie. Rodzice Ani proszą o Twoją pomoc.

Pierwsze chwile życia ani

Ania przyszła na świat w 30. tygodniu ciąży, a więc o 2,5 miesiąca za wcześnie. Tak wczesny poród budził strach w rodzicach. Wierzyli oni jednak, że nie wpłynie to na rozwój i stan zdrowia dziecka. W końcu nie takie wcześniaki wychodziły już na prostą i rozwijały się prawidłowo. Niestety, życie wszystko zweryfikowało i tym razem napisało inny scenariusz. Szybko okazało się, że Ania nie będzie zdrowym dzieckiem.

Choroba, która odbiera jej życie

Dziewczynka od pierwszych chwil życia miała problemy z oddychaniem. Początkowo nikt nie był w stanie postawić jednoznacznej diagnozy. Dopiero liczne badania dały odpowiedź na nurtujące wszystkich pytanie. Okazało się, że Ania cierpi nieuleczalną chorobę zwaną miopatią, która objawia się zanikiem mięśni.W konsekwencji mięśnie dziewczynki są bardzo słabe. Słabe do tego stopnia, że nie są w stanie podtrzymać kręgosłupa, który wykrzywia się w bardzo szybkim tempie.

Już dwa lata temu skrzywienie wynosiło blisko 180 stopni. Dzisiaj jest zdecydowanie większe, co przekłada się na przesunięcie narządów wewnętrznych, a przede wszystkich miażdżenie płuc. Te są uciskane do tego stopnia, że Ania oddycha przy użyciu respiratora. Kiedy się go odłączy, jej oddech diametralnie robi się gwałtowny i płytki.

W poszukiwaniu ratunku

Rodzice zjeździli Polskę wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu ratunku dla Ani. Bez skutku. Byli tacy, co mówili, ze trzeba działać szybko. Inni odradzali operacji, za czym przemawiać miało większe ryzyko niż płynące z tego korzyści. Jedno było pewne. Jeśli dziewczynka nie otrzyma pomocy na czas, jej życie będzie bardzo poważnie zagrożone.

Ryzyko jest ogromne… Bez operacji Ania nie ma jednak szans na życie. Już teraz coraz częściej mówi nam, że bolą ją plecki, musi odpoczywać… Boimy się tego, jakie cierpienie ją czeka… – mówią Natalia i Bartłomiej, rodzice Ani

Jedyna nadzieja

Wkrótce pewne stało się również, że w Polsce nie ma dla niej nadziei. Pomocy trzeba było szukać poza granicami kraju. Po długich poszukiwaniach pojawiło się światełko w tunelu, którym była klinika doktora Paleya, amerykańskiego lekarza, który operuje dzieci z najcięższymi wadami z całego świata. Specjalista potwierdził, że bez zaawansowanej operacji dziewczynka nie przeżyje.

Bardzo trudna, obarczona ryzykiem operacji, która wymaga pracy całego sztabu lekarzy, Ani musi odbyć się w USA. Operacja jest jednak konieczna, dlatego najbliżsi dziewczynki nie mają wątpliwości, że chcą się jej podjąć i ratować życie dziecka.

Doktorzy chcą mieć Anię pod swoją opieką przez co najmniej pół roku.

Na 6 miesięcy musimy przewrócić do góry nogami swoje życie, zrobimy jednak wszystko, żeby tylko uratować naszą córeczkę!

Ratowanie Ani wymaga ogromnych nakładów finansowych. Nakładów, na które nie stać Natalii i Bartłomieja. To dlatego rodzice dziewczynki zwracają się o pomoc do nas wszystkich.

Koszty i ryzyko są ogromne, ale jeszcze większa jest chęć ratowania naszej córki. Wierzymy, że znajdą się ludzie o dobrych sercach, którzy zechcą nam pomóc. Prosimy, bądź jednym z nich i uratuj naszą córeczkę

Na chwilę obecną udało się uzbierać 15% niezbędnej sumy. Wierzymy, że wspólnymi siłami doprowadzimy tę zbiórkę do końca, na pasku zbiórki zaświeci się 100%, a już wkrótce stanie na nogi i zacznie oddychać pełną piersią!

Pomóc Ani można TUTAJ. Nie pozwólmy jej dłużej cierpieć

Źródła: www.siepomaga.pl
Fotografie: www.siepomaga.pl

Może Cię zainteresować